Zdjęcia przedstawiają wykolejone wagony pociągu na wiadukcie kolejowym nad ulica Śląską.
O wypadku tym milczała ówczesna świdnicka prasa, a do zdarzenia doszło prawdopodobnie jesienią 1945 roku lub wiosną 1946 roku. Jedyną informacją, jaką udało nam się odnaleźć na temat tego wydarzenia, jest fragment we „Wspomnieniach świdnickiego milicjanta” – opublikowanych w „Roczniku Świdnickim”
Anonimowy autor, będący funkcjonariuszem MO w Świdnicy w pierwszych miesiącach powojennych, opisuje między innymi fatalne wyposażenie w broń funkcjonariuszy MO.
„Uzbrojenie świdnickich milicjantów polepszyło się, gdy podczas nielegalnego zgromadzenia Niemców 27 czerwca 1945 r. na Rynku świdnickim rzekomo strzelano z wieży ratuszowej do wiceprezydenta Sędłaka. Była to nieprawda, ale przyczyniła się do tego, że Komenda Wojenna Armii Czerwonej przydzieliła nam kilka karabinów jednostrzałowych pochodzących prawdopodobnie z jakiegoś - może świdnickiego - muzeum. (…) Nasze zaopatrzenie w broń polepszyło się znacznie, gdy na moście kolejowym w pobliżu cmentarza i drogi prowadzącej do Kraszowic wykoleiły się wagony przewożące amunicję i broń zdobytą w Niemczech przez Armię Czerwoną. Wtedy to każdy milicjant otrzymał poniemiecki automat albo karabin i amunicję.” Katastrofę spowodowało odłączenie się kilku wagonów podczas ich przetaczania na stacji Świdnica-Miasto. |